niedziela, 25 marca 2012

Rozdział 14

Alex i Harry wrócili do domu i zastali Paulinę  oglądającą horror. Gdy tylko usłyszała kroki wyłączyła film. Zobaczyła, że Ola jest smutna.
-Co się stało?- spytała cicho
-Wracam do Polski. Na jakiś czas. Dzwonił mój brat. Wiesz o co chodzi... 
Blondynka przytuliła koleżankę.
-Harry ze mną pojedzie.
-Jak chcesz...- powiedziała Paula.
-Kiedy jedziemy?- zapytał Harry
-Myślę, że dzisiej zamówimy bilety i jutro możemy ruszać.- myślała na głos Alex.
-Jak dla mnie możemy lecieć nawet dziś- rzucił pan Lok.
-Naprawdę?- nie dowierzała Ola- Bo myślałam, że potrzebujesz czasu... jak dla mnie im szybciej tym lepiej...
-Czyli ja użyję znajomości i załatwię bilety, a ty nas spakuj- mówił wyciągając telefon. Ruszył w stronę salonu. Usiadł na kanapie i gorączkowo tłumaczył coś osobie po drugiej stronie.
-Ale ty nie rozumiesz... tak, tak, nie, tak...- wykrzykiwał.
Dziewczyny poszły do pokoi. Wzięły walizki i wrzucały do nich ubrania. Po godzinie torby były zapakowane.
-Wszystko spakowane?- zadała pytanie Paulina
-Tak mi się wydaje... Najwyżej dokupi się w Polsce- nerwowo mówiła Aleks.
-Załatwione- powiedział Hazza z uśmiechem.- Za trzy godziny mamy samolot. Z Londynu. Dojedziemy tam w dwadzieścia minut. Za godzinę powinniśmy wyjechać bo są jakieś tam procedury.
-Nie ma problemu. Jesteśmy spakowani.- odparła ze sztucznym uśmiechem- Jeżeli reszta nie wróci przed naszym wyjazdem, to powiedz im co się stało- zwróciła się do Pauliny.
-Dobrze, ale przed podróżą coś zjedzcie. Żarcie w samolocie jest ohydne.- powiedziała i poszła do kuchni zrobić kanapki. Zjedli z apetytem. Czas minął szybko.
-Słuchaj. Masz tu kasę. Na pewno ci się przyda. Ja i Natalie damy sobie radę.- uśmiechnęła się ciepło wręczając pieniądze.
-Dzięki...
Harold wniósł walizki do samochodu. Dziewczyny się pożegnały.
-Dzwoń, pisz i jeszcze raz dzwoń- powiedziała przez łzy Paula.
-Oh przestańcie. Przecież wrócimy- rzekł Harry. I pociągnął Olę do auta. Pojechali. Paulina wróciła do domu. Siadła w fotelu i bezpodstawnie się zamartwiała. Po jakimś czasie wróciła gromada. Nie dało się nie zauważyć. Byli jak dzikie stado.
-Siadajcie..- powiedziała cicho blondynka. Zrobili to, o co prosiła. -Alex i Harry musieli pojechać do Polski... mama Aleks.. ma raka, więc musieli pojechać. Ona chciała jak najszybciej... Rozumiecie? Nie wiadomo kiedy wrócą, ale obiecali dzwonić.- spojrzała na ich zdumione twarze.








***********
Ten rozdział jest taki nijaki, ale dzięki za komentarze. Dają mi satysfakcję. Przepraszam za moją 'twórczość' ale nie miałam pomysłu. Postaram się, żeby kolejne rozdziały były ciekawsze. ;**

2 komentarze:

  1. Super.! Jesteś świetna. Dadaj szybko następny. ; **

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz! Jestem ciekawa co z mamą Oli... Pisz jak najszybciej. (:

    OdpowiedzUsuń