niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział 28

Siedem zmęczonych osób ciągnęło walizki zmierzając w stronę lotniska. Kilka minut póżniej stali przed kobietą o ostrych rysach.
-Paszporty- powiedziała skrzekliwym głosem. Alex zaczęła nerwowo przeszukiwać torebkę.
-Proszę- powiedziała z wymuszonym uśmiechem kładąc na ladzie dokumenty.
-Bilety- zarządała kobieta. Ola z pogardliwym uśmiechem włożyła rękę do torby. Z każdą chwilą uśmiech znikał jej z twarzy. Po kilku sekundach gorączkowo wyrzucała z torebki poszczególne przedmioty. Kiedy nie znalazła biletów wywróciła torbę na drugą stronę i zaczęła wytrząsać. Reszta przyglądała się tej scenie z zapartym tchem.
-Nie mam- wyszeptała Aleks.
-Przykro mi- rzekła kobieta głosem, który w ogóle na to nie wskazywał- Bez biletów nie ma lotu.
Odeszli ze spuszczonymi głowami. Ola się tłumaczyła, lecz nikt jej nie słuchał. Głównie zastanawiali się co teraz. Mieli pojechać jak najszybciej do Londynu. Odnaleźć przyjaciółkę i przemówić jej do rozsądku. Wrócili do domu.
-Tu leżą- powiedział markotnym głosem Niall wskazując na stół kuchenny.
-Sprawdzę kolejny lot- oznajmił Liam.
-Nie ma takiej potrzeby- rzekł Zayn- Sprawdzaliśmy późniejsze terminy. Nie ma żadnego wolnego miejsca. Zaczynają się wakacje. Ludzie chcą podróżować.
- Następny lot, z wolnymi miejscami, do Londynu jest za tydzień- powiedział Lou.
-Musimy czekać- wyjaśnił Hazza.





*W Londynie*



Paulina już drugi dzień przebywała w Londynie. Właśnie wchodziła do salonu fryzjerskiego.
-Dzień dobry, co zmieniamy?- spytała pulchna kobieta.
-Kolor. Chciałabym przefarbować na czarno- rzekła.
-Taka drastyczna zmiana?- zdziwiła się kobieta.
-Mogłaby pani już zacząć- zdenerwowała się Paulina.
-Och tak. Już. Proszę siadać- zmieszała się. Po dwóch godzinach z salonu wyszła całkowicie inna osoba. Zaszła do Nandos.
-Gdzie kierownik?- zapytała Jerrego.
-U siebie- mruknął bacznie jej się przyglądając. Czarnowłosa poszła do gabinetu. Przy biurku siedział trzydziesto paro letni mężczyna, a na biurku siedziała jedna z pracownic. Kiedy ją zauważyła pospiesznie zapięła bluzkę i wybiegła.
-Dzień dobry- powiedziała chłodno.
-Miło cię widzieć, po tak długim czas- powiedział.
-Chcę odejść. Tylko wezmę wypłatę- poinformowała.
-Wypłatę? Chyba żartujesz nie było cię przez ponad miesiąc.
-Był to urlop płatny, a wcześniej był remont więc to nie moja wina- wzruszyła ramionami.
-Dobra. Tu jest twoja kasa.- Wskazał na szafkę za biurkiem. Podeszła powoli. Przeliczała pieniądze. Kiedy mężczyzna złapał ją za pośladki. Prędko się obróciła i wykręciłą mu rękę.
-Jeszcze jeden taki wyskok i wrócę z policją- zagroziła.
-I co mi zrobią?- zakpił- To czysty biznes.
-Molestowanie też jest karalne- przypomniała i wyszła. Poszła do banku by wpłacić pieniądze.
-Ile mam na koncie- zapytała.
-Przez te kilka lat, gdy rodzice, ciotki i wujkowie wpłacali pani na konto,plus spadek po babci, uzbierało się ponad 60,000.
-Łał- powiedziała. Nigdy dużo nie wydawała, ale była ciekawa jak to możliwe, że ma tyle kasy. Zaraz potem ruszyła do biura nieruchomości.
-Chciałabym wynająć mieszkanie
-W której części miasta?
-Bez różnicy. Mogą być dwa pokoje, kuchnia i łazienka.
-Mam coś dla pani- powiedział przedstawiciel i pokazał jej folder.
-Kiedy mogę się wprowadzić- spytała bezpośrednio.
-Proponuję jutro.
-Doskonale. Ile mam wpłacić?
-Pół tysiąca miesięcznie. Zaliczka, którą pani dziś wpłaci to 250.
-Nie ma problemu.- Powiedziała i wyłożyła pieniądze na biurko. Podpisała potrzebne dokumenty i poszła do starego mieszkania by się spakować. Starała się nie myśleć o przyjaciołach. Tak będzie lepiej. Musiała odejść. Teraz musi się wyprowadzić. Napewno będą jej szukać. A prosiła. Na kuchennym stole położyła trochę pieniędzy. Na wydartej z zeszytu kartce napisała: Jeśli to czytacie, to znaczy, że nie dotarło do was, co chcę wam przekazać. Muszę odejść. Proszę przestańcie mnie szukać. A poza tym, jeśli tu jesteście to musicie mnie mieć za straszną idiotkę. Myśleliście, że zostanę tu na dłużej? Ha ha. Przeprowadzam się. Może do innego miasta, kraju lub na inną ulicę. Zrozumcie. Ja nie chcę być znaleziona. Zostawiam trochę kasy, bo wam się może bardziej przydać. Zaczynam od nowa. Bez was. Zostawiam liściki, a nie patrzę wam prosto w oczy, bo to byłoby dla mnie za trudne. Kocham was. Paulina.
Przy pisaniu tego krótkiego liściku kilka łez spłynęło jej po policzkach. Było jej ciężko, ale musiała to zrobić. Sama do końca nie wiedziała dlaczego. Nie było to spowodowane zerwaniem z Malikiem. Po prostu poczuła, że to już czas by ich zostawić i odejść w przyjaźni. Skończyła się pakować. Wzięła telefon i zamówiła sobie chińszczyznę. Zjadła wciąż łykając słone łzy.  Potem chwyciła telefon i zadzwoniła na policję.
-Chciałam zgłosić sprawę molestowania- powiedziała silnym głosem.
-A mogłaby pani przyjechać na posterunek?- spytał inny kobiecy głos.
-Oczywiście, zaraz będę- odpowiedziała i zamówiła taksówkę. Musiała to zrobić. Ani ona , ani Natalia nigdy nie pozwoliły sobie na zbyt wygórowane zachowanie szefa. Jednak inne dziewczyny miały inną sytuację i wiele mniej odwagi by odmówić. Trzeba z tym skończyć. Zapłaciła taksówkarzowi i poszła na komisariat. Wyjaśniła wszystko kobiecie i wróciła do domu. Była z siebie dumna. Może właśnie oszczędziła wstydu wielu dziewczynom. Poszła do łazienki wykonać wieczorną toaletę i zasnęła.




********************
A więc tak. Rozdział jest krótki, beznadziejny i przez długi czas nie dodany. Przepraszam. Mam ochotę już niedługo skończyć to opowiadanie. Myślę, że tak 30 rodziałów to za mało. Może 35... zobaczymy. Jest już dawno ponad 5000, ale chciałam za to podziękować przy następnym rozdziale, więc dzięki. ;**