wtorek, 17 kwietnia 2012

Rozdział 22



*Oczami Harrego*

Dzisiaj jej to powiem. Dam radę. Nic mi nie przeszkodzi. No bo czego mam się bać? Jej reakcji...? No w sumie... ryzykuję wiele, ale mam nadzieję, że warto. Miejsce już wybrane. Wszystko gotowe. Mają jeszcze dojść kwiaty. Będzie idealnie. Louis mi pomagał... możnaby powiedzieć, że zna się na dziewczynach... nieważne. Jestem strasznie podekscytowany dzisiajszym koncertem. Jedziemy tam za dwie godziny. Musimy zrobić próbę, przywitać nasze dziewczyny... Wygramoliłem się z łózka i włożyłem piaskowe spodnie, biały podkoszulek oraz czerwoną marynarkę. Spojrzałem w lustro.

-Mmm... chłopcze, ale jesteś seksowny... a te twoje loki... Ach... Każda może być twoja... -mówiłem do swojego odbicia.
-Masz rację.- powiedziała Aleks. Wyglądała na rozbawioną. Domyśliłem się, że obserwowałą mnie od kilku chwil. Wystarczająco. Podeszłą i mnie przytuliła. Nie tak to sobie wyobrażałem, ale cóż. Może i lepiej. Pocałowałem ją w jej delikatne usta. Ona odwzajemniłą pocałunek. Według mnie pocałunek trwał wiecznie. W końcu się delikatnie odsunąłem.
-Wiesz.. chyba cię kocham- szepnąłem jej do ucha.
-Wiesz... ja chyba też- zaśmiała się cicho.
-Chciałabyś... no wiesz... ze mną... być?- jąkałem się. Nigdy się nie jąkałem. Poczułem jak się rumienię. Te kilka sekund było najgorszym czasem oczekiwania.
-Chciałam odpocząć od chłopaków. Byłam w kilku nieudanych związkach..
-Nie muszę być twoją pierwszą miłością, ale mogę być ostatnią.- powiedziałem patrząc jej głęboko w oczy.- To jak?- uśmiechnąłem się najsłodziej jak umiałem.
-A masz wątpliwości?- uśmiechnęła się uwodzicielsko- seksowny chłopcze, z lokami...- zaśmiała się i wyszła z pokoju. Świetnie. Zostawiła mnie w niepewności.
-Tak- powiedziała wychylając się zza drzwi. Podszedłem do niej i złożyłem pocałunek na jej ustach. Złapałem ją za dłoń i zeszliśmy do kuchni gdzie siedziała reszta towarzystwa.
-No więc... co na śniadanie- spytała Ola pomijając to, że ze sobą chodzimy. Szybko puściła moją dłoń. Byłem zdezorientowany.
-Tosty- rzucił przelotnie Zayn przytulając Paulinę. Zająłem swoje miejsce i posmarowałem tosta.
-Harry...- Louis zdawał się zdziwiony.
-Tak?
-Nie lubisz dżemu z kawałkami owoców.- wyjaśnił chłopak. Dopiero zrozumiałem o co mu chodzi. Byłem tak zamyślony, że posmarowałem tosta dżemem. Nie lubię kiedy w dżemie są kawałki owoców. Są miękkie.I nie podobne do owoców.Zmieniają smak. Jak gluty. Nie wiem czemu tak uważam. Wybrałem owoce i położyłem na talerz. Śniadanie zjadłem spokojnie. Nie zwracałem uwagi na harmider , który mnie otaczał. Po posiłku włożyłem talerz do zmywarki i poszedłem do swojego pokoju. Chwilę potem dołączyła Alex. Usiadła na rogu mojego łóżka.
-O co chodzi?- spytałem cicho- Wstydzisz się tego, że jesteśmy razem? Nie rozumiem.
-Nie. To ,nie to jest problemem.
-Więc co?- nie dawałem za wygraną.- Jestem szczęśliwy i chcę to powiedzieć przyjaciołom.
-Ja też. Ale może nie tak odrazu?
-Na co mamy czekać? Mówię ci, jeśli im teraz nie powiemy to będą źli, że to ukrywaliśmy. Idę ich poinformować.- powiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi.
-Idę z tobą- pisknęła dziewczyna i przywarła do mojego boku. Zastaliśmy wszystkich w salonie.
-Musimy wam coś powiedzieć...- zacząłem.
-Harry!!Ty idioto! Mówiłem, żebyś się zabezpieczał!! Mówiłem!! Tyle razy...- krzyczał Daddy Direction.
-Spokojnie tatuśku, nie o to chodzi- uspokajałem go. Ledwo powstrzymywałem śmiech.
-Jesteśmy razem. No wiecie. Chodzimy ze sobą- wykrztusiłem po chwili. Takiej reakcji się nie spodziewałem. Dziewczyny zaczęły piszczeć, chyba ze szczęścia. Louis mnie spoliczkował, a potem przytulił, otrzymałem gratulacje od Zayna i Nialla oraz przeprosiny od Liama.
-Trzeba to uczcić- krzyknął Louis i przyniósł szampana.
-Nie za wcześnie?- miałą wątpliwości Natalia.
-Oj tam, oj tam.- otrzymała odpowiedź od Aleks.
-No chyba was powaliło!-krzyknęła Paulina.- Zapomnieliście już, że macie dzisiaj koncert?- była zła. Rozumiałem ją. Była to okazja godna świętowania, ale nie teraz.- Idźcie się ogarnąć, zaraz wyjeżdżamy- powiedziała już ciszej. Zachowywała się ja Liam. Usiadłem na kanapie. Tylko ja i Pauline byliśmy gotowi do wyjścia. Siedzieliśmy obok siebie.
-Musisz mi coś obiecać- zaczęła. Mówiła dość cicho. Nie czekała na odpowiedź twierdzącą-Nie możesz jej zranić. To moja przyjaciółka. Chcę by w końcu była szczęśliwa. Jeśli wybrała ciebie. Trudno. Po prostu ją  kochaj i szanuj .- mówiła to wszystko spokojnie jakby tłumaczyła mi drogę. Kiedy skończyła wzięła kluczyki ze stolika i udała się do samochodu. Siedziałem w otępieniu. Jej słowa brzmiały mi w głowie. Niedługo potem jechaliśmy już autem. Prowadziła Paulina. Zachowywała się jakby nic się nie stało. Śmiałą się i rozmawiała. Dojechaliśmy dość szybko. Przed budynkiem było pełno dziewczyn. Oczywiście piszczały. Jakby były ciszej, to może byśmy więcej czasu z nimi spędzali. Ale i tak kochamy nasze dziewczyny. Wysiedliśmy z wozu. Mieliśmy dużo czasu.
-Dziewczyny!!! Ustawcie się w kolejkę!- krzyknęła Paulina. Tłum fanek posłusznie wykonał polecenie. Rozdawaliśmy autografy, robiliśmy zdjęcia i komplementowaliśmy nasze fanki. Niektóre płakały, inne skakały z radości. Nagle obok nas zatrzymał się samochód. Wysiadł z niego Paul i jacyś dwaj goście.
-Czemu mi nie powiedzieliście? Muszę was chronić- zaśmiał się głośno.
Dobre trzy godziny wykonywaliśmy nasza powinność z uśmiechem na ustach. Kolejka się skończyła. Wszyscy byli zadowoleni. Potem udaliśmy się  do budynku. Kilka prób. Widziałem jak Zayn patrzy na Paulinę. Jego zauroczone spojrzenie. Niall patrzył na Paula..? Powodem było to,  że jadł on kanapkę. Mieliśmy przerwę na lunch. Potem wygłupialiśmy się. Jeszcze jedna próba. Koncert. Byliśmy gotowi.


***
Wszystko poszło doskonale. Biorąc pod uwagę fakt, że na scenie wylądowały dziesiątki staników. Jedna fanka wskoczyła na scenę. Paul chciał ją zdjąć, ale my chcieliśmy by została. Bawiła się świetnie. Dała nam swojego twittera. Właśnie wracamy czarnym autem do domu. Teraz się napijemy. Pauline i Zayn miziali się przez całą drogę, tak samo jak Natalie i Niall. Ja i Aleks trzymaliśmy uczucia na wodzy. Co prawda byliśmy przytuleni. Dojechaliśmy do domu. W mieszkaniu poszliśmy się przebrać w wygodne ciuchy. Impreza trwała do trzeciej rano. Piliśmy i piliśmy. Poza Liamem. On pilnował towarzystwa. Kiedy wszyscy już zasnęli położyłem się  na kanapie i odleciałem w krainę marzeń.








***********
Jest 22 :) Miało być więcej Harrego, więc prosze bardzo. Dzięki za liczne komentarze pod 21 rozdziałem. Przepraszam za wszelkie literówki, ale mam angielskie oprogramowanie do kompa i wszystko mi podkreśla więc nie widzę czy jest ''ą'' czy ''a''. Za wszystko przepraszam i dziękuję za wejścia ;** I jeszcze mój tt ->https://twitter.com/#!/PRydzewska

3 komentarze:

  1. Rozdział boski ! Dodaj szybko następny.. Czekam. ;d x

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski jest ten rozdział! W ogóle zaje* opowiadanie!!! Czekam na następny z niecierpliwością :D Seksowny chłopak w lokach... True story

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie. Kocham cię! Musze cię poznać!!! Dawaj szybko kolejny ;]

    OdpowiedzUsuń